czwartek, 23 lipca 2009

Children Full of Life

Tym razem będzie trochę nietypowo, bowiem chcę Wam zaprezentować nie serial telewizyjny, a dokument. Bardzo szczególny dokument, który - poprzez swój naturalny (bo pochodzący wprost z serc dzieci) ładunek dramatyczno-emocjonalny, okazuje się być lepszą historią, niż większość wymyślonych opowieści.

Oto pewien szczególny nauczyciel i jego podopieczni, którzy uczą się od swojego opiekuna rzeczy bardzo w życiu ważnych: współczucia, otwartości, zaufania, wolności - elementów tak bardzo tłamszonych w dzisiejszym świecie. Oglądając ten film po raz wtóry uświadomiłem sobie, jak odpowiedzialną pracą (powołaniem) jest zawód nauczyciela i jak rzadko można spotkać nauczycieli, którzy naprawdę zasługują na to miano. Sięgając pamięcią wstecz, przez wszystkie szkoły jakie w życiu przeszedłem, dochodzę niestety zawsze do tych samych wniosków - ani w szkole, ani poza nią, nie miałem szczęścia spotkać na swojej drodze prawdziwego nauczyciela - życiowego przewodnika oddanego swojej misji, osoby darzonej szacunkiem, potrafiącej przekazywać wiedzę, rozmawiać ze swoimi podopiecznymi, słuchać, doradzać, pomagać, uczyć samodzielnego myślenia. Nie spotkałem takich ludzi w swoim życiu i dlatego tym bardziej byłem szczęśliwy, oglądając ten film, widząc iż niektórym się to udało. Patrząc na szczere łzy i słysząc szczere słowa tych dzieci, wiem że mają szansę wyrosnąć na wspaniałych ludzi, bo spotkali na swojej drodze osobę, która potrafiła nadać ich życiu odpowiedni kierunek - nie wciskając do głów masy niepotrzebnych informacji, głupich ideologii religijnych i innego "pseudointelektualnego i pseudomoralnego śmiecia", lecz przekazując czyste uczucie dążenia do szczęścia - bez nakazów, zakazów, przepisów, grzechów, poczucia winy, wrzasków, kar i pustego gadania. Oto prawdziwy dar - nauczyciel, który uwalniając z cierpienia dziecięce dusze, uczy ich szczęścia. Daje im szczęście.

Przygotujcie sobie chusteczki, mogą się przydać...









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz